wtorek, 13 sierpnia 2013

Szczawnica

Hey wszystkim! Tak, wiem, wiem, długo musiałyście/musieliście czekać na mój post. Chociaż wróciłam dobry tydzień temu (poniedziałek) to było wiele powodów, że nie mogłam usiąść do komputera i napisać choć parę słów. Wybaczcie, ale po pierwsze jak to po powrocie, wiadomo, cała masa prania, prasowania i ogarniania się. Po drugie, z racji że mama ma urlop a pogoda dopisała, a więc mały remont w domu, więc wszędzie bałagan. A poza tym dużo czasu spędzałyśmy w ogrodzie przesadzając rośliny, dosadzając nowe. W naszym klombie zagościło kilka nowych krzewinek mojej ukochanej lawendy :) Po czwarte pogoda nie sprzyjała siedzeniu przy komputerze, bo albo był upał niemiłosierny i człowiek chodził rozlazły, albo szkoda było tracić cudownych promieni słoneczka na siedzenie w domu przed ekranem komputera. Po piąte i chyba najważniejsze, zajęta byłam nauką szycia na maszynie. Na razie to tylko proste woreczki na moje zioła z ogrodu, ale zawsze kiedyś trzeba postawić pierwsze kroki. Może w najbliższym czasie pokażę Wam moje skromniutkie efekty.Ostatnim powodem małej aktywności było zacięcie hafciarskie: dużo wyszywałam, ale na efekty musicie trochę poczekać, muszę swoje prace wyprasować i oprawić.
Teraz zasypię Was dużą ilością zdjęć z pobytu w Szczawnicy i Pieninach. Jednym słowem wakacje w górach były: G E N I A L N E!! Przez pięć dni ani razu nie wyprowadziliśmy samochodu z kwatery, którą mieliśmy na samym końcu miasta. A więc, jak to się potocznie mówi, wszędzie przemieszczaliśmy się z buta. Ale ja uwielbiam piesze wędrówki po górach, bo uważam, że to na tym polega aktywny wypoczynek w górach, a nie zwiedzanie wszystkich sklepów, restauracji itp. po kolei, jak to zaobserwowałam. Tym bardziej, że polskie góry są cudowne i przepiękne!














 Obiecałam swojej koleżance, że pokaże jej prace z gliny wykonane przez moją mamę. Kasiu, oto dla Ciebie ryba, dwa czarno - białe naczynia wykonane metodą wypalania tzw. raku oraz turkusowy talerz. Turkusową misę pokazywałam już wcześniej.



Pokażę Wam jeszcze moją niedzielną improwizację: faszerowany ryżem i warzywami bakłażan, pieczony w piekarniku. Mówię wam, pychota :)

1 komentarz:

  1. uhuhu dziękuję za wyróżnienie ( ;
    to po 1 a po 2 to naprawdę świetne prace!
    jestem zachwycona!
    cmok ( ;

    OdpowiedzUsuń