niedziela, 24 listopada 2013

Za oknem szarówka

Za oknem szarówka, a ja przeniosłam się dziś w bardzo cieplutkie miejsce, na wyspę Bali. 
Z Beatą Pawlikowską (jedną z moich ulubionych pisarek książek podróżniczych), pyszną czerwoną herbatką, mandarynkami i kominkiem zapachowym leżę sobie pod milutkim kocykiem i pogodę za oknem mam zwyczajnie gdzieś ;P

Wybrałam się w podróż na słoneczne wyspy balijskie. Razem z Beatą jeździmy lokalnymi środkami komunikacji, sypiamy w typowych hotelach na Bali w stylu Indiany Jonesa, bierzemy udział 
w najsłynniejszych balijskich tańcach Borong, którego bohaterem jest król duchów o postaci podobnej do lwa, odwiedzamy lokalnego szamana, jemy niesamowicie pikantne potrawy wegetariańskie, a po zakończeniu pisania tego posta doświadczę zapewne jeszcze wielu innych ciekawych przeżyć i przeniosę się w niezliczone urocze miejsca.

Przy okazji, ze już tu jestem, pokażę Wam metryczkę, którą wyhaftowałam małej Hani. Wcześniej nie mogłam jej ujawnić, ponieważ dopiero zaledwie tydzień temu udało mi się 
w końcu dotrzeć do znajomych 
i sprezentować obrazek.



wtorek, 12 listopada 2013

Christmas card

Święta coraz bliżej. Z każdej strony powoli zalewa nas fala świątecznych bożonarodzeniowych ozdób, motywów, produktów itd. Niespełna dwa tygodnie temu miałam okazję zajrzeć do Empiku i po wejściu w dział gazetowy nie mogłam się oprzeć najświeższemu numerowi Cross Stitcher. A zwłaszcza najbardziej urzekły mnie trzy małe karteczki dołożone do gazetki jako gratis. Od razu zabrałam się za ich wykonanie i w efekcie powstały trzy urocze zwierzątka. Bardzo ciekawe okazały się małe elementy, które dołożono, czyli małe dzwoneczki wydające dźwięki i atłasowe kokardki.




 Pierwsze prezenciki świąteczne już mam, a Wy? Myślicie już o prezentach?

środa, 6 listopada 2013

Pracowicie

Ostatnie dni są bardzo pracowite. Poniedziałek to dzień aerobiku, tak więc wycisk był 
i zakwasy dają się we znaki. Wczorajszy dzień był dniem pieczenia. Już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem upieczenia chleba z czarnuszką i w końcu opanowało mnie natchnienie. Upiekłam i zaniosłam dziś do pracy. Chlebek zrobił furorę, której się nie spodziewałam, jak i tak miłych słów od koleżanek. Poza tym piekłam też moje ulubione crunchy ze sprawdzonego przepisu. Wyszły najlepsze z dotychczas przeze mnie robionych. Po wczorajszym pieczeniu trzeba było sprzątnąć, więc dzisiaj postanowiłam posprzątać cały dom. Aż miło siedzieć w wypachnionym, odkurzonym domku i spokojnie można się położyć 
z poczuciem spełnienia. Jutro z kolei będzie dzień zajęć lepienia z gliny. Obawiam się tylko, że na tych jednych zajęciach nie wyrobie się czasowo z pomysłami, które już sobie opracowałam 
i które postaram się wykonać. Zobaczymy jak to jutro wyjdzie ;)
Trochę też tam dziergam, szyję i wyszywam. Zdradzę, że są to już świąteczne upominki, bo
w tym roku postanowiłam nie kupować prezentów, ale w 100% wykonać je sama. Dla każdego będzie coś miłego. I to nie tylko rzeczy materialne, gadżety, ale także trochę kulinariów.
A co Wy planujecie przygotować na prezenty dla innych? Może macie jakieś ciekawe pomysły?
Pokażę dziś trochę tzw. staroci, gdyż nie mam czasu zakończyć i doszlifować prac, które rozpoczęłam.
Będą to obrazki malowane już kilka miesięcy temu na bawełnianym bloku malarskim farbami akrylowymi. Na białe ramki z drewna wyczekałam się dobre trzy miesiące (specjalnie na zamówienie). Dodają one uroku obrazkom, ponieważ same obrazki nie wyglądały tak efektownie, jak już oprawione. Niestety zdjęcia nie oddają nasycenia kolorystycznego :(